sobota, 20 października 2012

Odcinek 3

Spojrzał na mnie pewny siebie i uśmiechnął się szeroko.
-Nie, ja nie rozkazuje, jedynie narzucam ci swoją wole przy której nie przyjmuje odmowy, a taniec z tobą będzie przyjemnością. 
- A czym to się różni od rozkazu? Dokładnie niczym .
-Fakt, niczym. Ale ładniej brzmi
Chwycił mnie za dłoń, wstając z lóżka. Sięgnął butelkę z moim niedokończonym whisky.
-Idziemy tańczyć mały. 
-Przecież widzę..
Powiedziałem przebierając szybko długimi nogami. Byłem nawalony, obraz mi bujał a on ciągnie mnie do tańca. Koszmar jakiś.. Jeszcze te cholerne lampy. Spojrzałem na niego i westchnąłem.
-Czego ty dokładnie ode mnie..
Spojrzałem na jego dłoń. Miział mnie kciukiem po dłoni, ale uścisku ani przez chwile nie poluźnił.
-..Oczekujesz
Dokończyłem bo i tak wiedziałem już po co tu jestem. Zabrałem mu butelkę upijając sporą ilość jej zawartości. Oddałem mu ją i zacząłem kręcić biodrami w rytm muzyki. Kazał coś zmienić. Chyba muzykę i po chwili odstawił butelkę na tacę jednej z dziewczyn.
fakt niczym ale ladniej brzmi
-Koniec picia teraz tańczymy. A czego oczekuję? Ciebie lub jeśli wolisz to zadowolę się nawet małym całusem.
Przyglądałem mu się uważnie. Cóż, nie powiedział mi nic nowego. Westchnąłem głośno i oparłem się o ścianę.
-Dam ci go, ale nie tu.. Nie w miejscu publicznym. Już ci mówiłem, że nie mogę ryzykować
Powiedziałem z cwanym uśmiechem. Choć i tak jakbym chciał mógłbym mieć to w dupie, ale prawda była taka, ze lubiłem swoja robotę.
-Jak tam wrócimy.. To dam ci tego małego całusa, choć i tak czuje, że on cię niezadowoli, prawda?
Spojrzałem mu w oczy z zadziornym uśmieszkiem.
-Jeśli chodzi o taniec to pokaż na co cię stać a nie..
Złapałem go za luźna bluzę i przyciągnąłem do siebie. Szybko ustami odnalazłem jego ucho.
-..Stoisz jak kołek
Zaśmiałem się szepcząc mu prosto w ucho swoim głosem. Puściłem jego ciuchy i oparłem się na nowo o ścianę.
-Dobra, ale ja lubię ryzyko.
- Ja tez, ale jak jest się wokalista zespołu nie można mieć wszystkiego..
Uśmiechnął się bezczelnie łapiąc mnie za rękę i do siebie przysunął. Wpadłem na niego, a nasze biodra ponownie tego wieczoru zetknęły się ze sobą. Zaczął ocierać się o moje krocze przez co z moich warg wydobyło się ciche jękniecie. Dobrze, ze muzyka była głośno i nie było tego słychać.
-Pokazać ci na co mnie stać przy tych wszystkich ludziach by nie stać jak kołek ? Teraz to ty stoisz i nie tańczysz ze mną…
Uśmiechnął się do mnie łobuzersko nachylając nad moim uchem, lekko je nadgryzając i jeżdżąc po nim jeżykiem. Słyszałem dokładnie jego słowa przy swoim uchu. Nie wiem, czy chciałem zobaczyć.. ale w końcu pierdolić system.
-Tak, chce tylko mam nie skończyć w samej bieliźnie.
Zaśmiałem się obejmując go za kark. Zacząłem krecich biodrami i sam ocierać się swoim kroczem o jego. Odwróciłem się do niego tyłem zarzucając mu rękę na kark. Ocierałem się zmysłowo swoimi pośladkami o jego krocze, uśmiechając się przy tym szeroko.
-Skończysz w bieliźnie w tamtym pokoju…
Spojrzałem na niego katem oka. Przycisnął mnie do swojego krocza za biodra przez co doskonale czułem na swoim tyłku jego męskość.
-Ostro się zabawimy.
-O ile na to pozwolę.
Powiedziałem przy jego uchu, żeby wiedział, że ja rozkazywać sobie nie pozwolę.
-Zabawimy, jak już mówiłem, jeśli się na to zgodzę.
Zaśmiałem się i otarłem się plecami o jego umięśniony, schowany za bluzką tors.
-I co?  Kto teraz stoi jak słup?
Zaśmiałem się mrucząc mu prosto w ucho.
-Jeśli mi pozwolisz ? A uwierz ze pozwolisz…
Czułem jego przyrodzenie coraz bardziej. Uśmiechnąłem się dumny z siebie, ale zaraz cicho jęknąłem. Ścisnął mi pośladki czego w ogóle się nie spodziewałem. Do tego byłem pijany, a w tym stanie zawsze wszystko mocniej odczuwałem.
-Nie bądź taki pewny siebie
Zaśmiałem się i zaraz zacisnąłem mocno wargi powstrzymując się od kolejnego jęku. To co robił z moim uchem było dziwne, ale i przyjemne. Przestałem przez chwile poruszać tyłkiem, ale jak tylko to do mnie dotarło od razu zacząłem robić to co przed chwilą.
-Jestem pewny i dumny.
Dlaczego musiałem być pijany. Zawsze tak jest, że po alkoholu jestem zupełnie inny niż bez niego.
-Zauważyłem
Wydukałem i jęknąłem cicho. Jego członek naprawdę już sterczał, a z tego co mówił to raczej nie zamierzał mi odpuścić. Był jak wilk, a ja zwierzyna. Upatrzył sobie mnie i tak musi być co? Jednak nie zamierzam mu tak łatwo ulec, nie ze mną takie numery. Zobaczymy co będzie dalej. Uśmiechnąłem się dalej zmysłowo i kocio tańcząc przed nim.
Odwrócił mnie przodem do siebie i zbliżył moje biodra do swojego krocza.
-Jeszcze nie jedno zauważysz…
Spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się cwaniacko.
-Już mówiłem, żebyś nie był taki pewny siebie.
Zaśmiałem się, a on ugryzł mnie lekko w brodę. Zagryzłem pełniejszą wargę, patrząc na niego przez lekko uchylone powieki.
-C-Czekaj, bo każdy na nas patrzy..
Powiedziałem cicho i zamknąłem oczy całkowicie.
-Jak zrobią mi zdjęcie i trafi to do gazet moja kariera będzie..
Stało się coś czego nigdy nie doświadczyłem. Moje ciało wbrew mej woli zadrżało od ocierania się naszych kroczy. Nie dokończyłem już zdania, a raczej nie byłem w stanie. Byłem w zbyt dużym szoku. Przejechał językiem ku moim ustom szepcząc w nie.
-Nie boj się. Nikt ci nie zrobi zdjęcia chyba, że tylko ja. Tu jest zakaz wpuszczania takich paparazzi, którzy czekają na okazje czy sensacje, więc jedyna osoba która może zrobić ci jakiekolwiek zdjęcie w tym klubie to ja.
Stałem tak słuchając jego słów. Nie miałem zamiaru pokazać, że nadal jestem w szoku dlatego powoli otworzyłem oczy. Lizał moje usta, brodę, a każdy na to patrzył.
-Mam nadzieje, ze nie zrobisz mi ich i nie będziesz mnie szantażować..
Powiedziałem cicho i zrobiłem kilka kroków ciągnąc go za bluzę za sobą. Oparłem się o ścianę i zarzuciłem mu ręce na szyje.
-Hmm…  Zrobienie ci fot na szantaż to dobry pomysł w końcu masz kasy w chuj a mi potrzeba na zmianę wnętrza w klubie, więc dobry pomysł mi podsunąłeś.
-Kasę mogę ci nawet pożyczyć jak chcesz dla mnie żaden problem.
Uśmiechnąłem się patrząc mu w oczy. Dobrze, ze nie wpadł  na szantażowanie jakie ja miałem na myśli.
-Podobno jeden pocałunek Cię zaspokoi..
Szepnąłem i nie czekając na jego odpowiedz wpiłem się w jego pełne wargi. Penetrowałem go zachłannie językiem w ich wnętrzu i przyciskałem chłopaka mocno do siebie. Zaczął całować mnie zachłannie przepychając na zmianę nasze języki. Po chwili złapał mnie za tyłek, mocno ściskając pośladki. Całowałem go równie zachłannie przez co poczułem jak po brodzie spływa mi strużka naszych wymieszanych wspólnie ślin. Zarzuciłem mu nogi na biodra szczelnie je oplatając.
-Nie uznaje pożyczek…Coś wymyśle i zdobędę kasę.
Powiedział z uśmiechem na ustach przerywając na chwilę pocałunek i zlizując silne, która zaczęła sączyć się po mojej brodzie. Złapał mnie mocno pod tyłkiem gdy tylko zarzuciłem mu swoje nogi na biodra i wpił się z powrotem w moje wargi idąc tak ze mną w stronę swojego biura wśród gapiów jacy się znajdowali wokoło, a nie które dziewczyny stały w osłupieniu .Uśmiechnąłem się przez  pocałunek i wymruczałem w jego usta.
-Dobra mogę je pożyczyć na wieczne nieoddanie jeśli chcesz dla mnie to nie problem.
Zaśmiałem się. Pozwoliłem mu w ten sposób wprowadzić mnie z parkietu do swojego biura. Starałem się nie przerywać pocałunku, bo podobał mi się i to cholernie. Wiedziałem, ze jeśli znajdziemy się w tym pokoju, to może stać się coś czego się obawiam, ale jak mówiłem żyje chwilą,  a to też była chwila. Otworzyłem oczy kiedy mijaliśmy laski i uśmiechnąłem się przez pocałunek pokazując tym, że wolał mnie od nich. Otworzył drzwi do biura, a gdy weszliśmy do środka kopnął je nogą zamykając i posadził mnie na biurku.
-To teraz się zabawimy, bo widzę ze ci się podoba.
Ciekaw byłem co powie  na to co planowałem. Uśmiechnąłem się szeroko do niego.
-To, że takie zbliżenia mi się podobają, to wcale nie znaczy, że to jest moja zgoda na seks, prawda?
Uśmiechnąłem się zadziornie, lubieżnie oblizując usta. Założyłem wymownie nogę na nogę wpatrując się w jego kasztanowe oczy.
Zbliżył się do mnie, obejmując mnie w pasie.
-A  ja nie przyjmuje odmowy, a seks ze mną ci się spodoba.
- Czy mam rozumieć te słowa tak, że nawet jak odmówię to sobie mnie weźmiesz?
Szepnąłem wbijając paznokcie w blat biurka od pieszczot jakimi mnie obdarzał, a dokładnie od lizania mojego policka i ucha.. Zamknąłem oczy kładąc swoje dłonie na jego torsie. Wiedziałem, że może stać się tu wszystko.. ale lubiłem pogrywać z innymi. Uśmiechnąłem się pod nosem. Spojrzałem na mnie przygryzając moją dolna wargę i ciągnąc ją dziko po czym puścił ją. Z moich ust wydobyło się ciche sykniecie, bo to nie było niczym delikatnym.
-Tak, to dokładnie to znaczy, że jeśli mi odmowi to i tak sobie wezmę. W moim słowniku nie ma słowa odmowa.
Spojrzałem mu w oczy marszcząc swoje krzaczaste brwi. Zaśmiał się i stanął między moimi udami. Jego krocze dotknęło mojego przez co moje ciało drgnęło niezauważalnie.
-Czyli mam rozumieć, że jak powiem nie.. To zostanę tu zgwałcony?
Uniosłem brew w której miałem kolczyk do góry. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, ze koleś posunąłby się do gwałtu. Dobra może święty nie był, ale coś mi mówiło, że tego by nie zrobił. Przyglądał mi się uważnie przez chwilę. Trochę zaniepokoił mnie brak odpowiedzi i to, że od razu zdjął mnie z biurka i niósł mnie na lóżko.  Jego wargi złączyły się z moimi nie dając mi nawet możliwości zadania pytania. Oddałem pocałunek, bo takie pieszczoty lubiłem. Pomrukiwania wydobywały się z mojego gardła podczas jego pieszczot. Położył mnie delikatnie na łóżku zaczynając pieścić każdy kawałek mojego odkrytego ciała.
-Nie no wiem…  A chcesz się przekonać, że nie przyjmuje odmowy i że cię nie zgwałcę bo ulegniesz moim zajebistym pieszczotom?
Po wypowiedzianych słowach uśmiechnąłem się do niego szeroko.
A jak nie ulegnę?
Poruszyłem w górę i w dół swoimi brwiami. Prawda była taka, że bałem się, a raczej przerażał mnie stosunek w taki sposób w jaki on chciał. Chodziło dokładnie o to, że zawsze to ja dominowałem i tylko 2 razy walił mnie inny facet.. Patrzył na mnie oparty na łokciu, leżąc bokiem do mnie. Pieścił mnie dłonią po odkrytym brzuchu.
-Boisz się?
Spytał zbliżając usta do mojej szyi. Patrzyłem na ruchy jego dłoni. Nie przeszkadzały mi. Było w nich coś, że potrafiły hipnotyzować.
-B-Boję? Nie bądź śmieszny…
Zaśmiałem się niezręcznie, starając ukryć się to co wykrył. Kurwa źle ze mną. Ostatnio każdy odczytuje moje uczucia i inne gówna to źle wróży. Zamruczałem jak kotek, bo jego usta spoczęły na mojej delikatnej szyi. Nie powiem mu dopóki nie zacznie serio działać. Tylko czy wtedy nie wyjdę na tchórza? Przygryzł moją szyje, lekko pieszcząc ją językiem. Z mojego gardła wydobył się cichy jęk.
-Ja śmieszny? w życiu nie byłem śmieszny, ale jeśli chcesz to możemy zamienić się rolami. Ty zdominuj mnie. Chętnie poczuje coś w twardego w swoim tyłku.
Zaśmiał się. Spojrzałem na niego zza przymrożonych powiek, ale szybko je otworzyłem, jak tylko  jego słowa do mnie dotarły.
-C-Co? Ja ciebie?
Żartuje, czy mówi poważnie? Nie wiedziałem co w ogóle na te słowa odpowiedzieć. Bo jak żartuje zacznie się napierdalać ze mnie jak z debila, ale jak mówi poważnie.. Nie wiem czy podołam jego 'słodkim' oczekiwaniom. Wpatrywałem się w niego czekając aż coś powie na te moje 3 słowa. Położyłem się wygodnie patrząc na mnie i zabrał swoje ręce z mojego ciała które gładził jeszcze chwilę temu.
-No dawaj zdominuj mnie Będę twoją suczką…
Spojrzał na mnie z uśmieszkiem na twarzy.
-Bo zaraz się rozmyśle i ci ja wsadzę w dupę…
Zaśmiał się głośno po ostatnich słowach i założył ręce za głowę w oczekiwaniu na moje działanie.